2012/11/19

Depresja słowem popularnym, czyli moda na smutek.

Słuchajcie Spike'a, mądrze gada.

Mamy jesień. Jesień odznacza się paroma istotnymi rzeczami. Drzewa liście zrzucają, wicher słabe drzewa łamie, a silne głaszcze, czasem zima zaskoczy drogowców, jest parę smutnych świąt, dni są krótsze i ogólnie piździ.

Czym jeszcze charakteryzuje się jesień? Oczywiście, jesienną deprechą! To chyba najpopularniejsze polskie schorzenie dostępne w wieku 13-45.

Ale jak tutaj czerpać radość z życia? Jak tu się cieszyć, jak przyroda powoli kurczy się do nor i zdycha? Jak się jarać dniami, skoro zaczynają trwać mniej niż siedzisz w szkole czy pracy? Jak patrzysz za okno i masz święto trupa, za tym idące zarąbiście smutne święto niepodległości (ponieważ najwyraźniej odzyskanie niepodległości to jedna z najsmutniejszych rzeczy jaka nam się stała, ale o tym kiedy indziej), złote liście w chwilę wilgotnieją i czernieją, także zamiast iść po chrupiącym suszu dreptasz radośnie po zgniliźnie drzew?

Lecąc przez tajmlajny ludzi którzy są moimi znajomymi na facebooku widzę masę cytatów o tym jak jest beznadziejnie, szaro, za dzieciaka i komuny było lepiej, że cierpią jak Maria Peszek w Bangkoku oraz - co interesujące - że w XIX wieku na Hiszpańskim dworze królewskim karły były trzymane jako zabawki.

Sam w tej szarej beznadziei jestem wcale niewiele lepszy, jasne. Ale hej, oddajcie mi to, że ja jestem spieprzony konsekwentnie cały rok, nie tylko wtedy, jak browar w plenerze grozi bezpłodnością przez przymarznięcie sprzętu do elementu otoczenia. I wiecie co? Zdradzę wam sekret. Da się coś z tym zrobić.

Serio! Da się cieszyć jesienią. I to używając tylko legalnych rzeczy.

Tak, wiem że alkohol jest legalny, nie o to chodzi.

Znajdź sobie jakieś hobby, jeżeli żadnego nie masz. Jeżeli jakieś masz, to je odkurz. Jeżeli lubisz pić - napij się, tylko nie rozrabiaj. Jeżeli lubisz rozrabiać to jesteś dziwny, ale spoko, bylebyś nikomu nie robił krzywdy. Jeżeli lubisz robić komuś krzywdę, zgłoś się na najbliższy komisariat. Jeżeli lubisz zbierać znaczki, to super. Jeżeli lubisz grać w gry to to kurna rób. Filozofia działania ma tutaj wartości ujemne. Kup herbatę, której nie piłeś. Obejrzyj film, który przegapiłeś. Rzuć papierosy i rób brzuszki. Zaprzyjaźnij się z karłem. Zaskocz ZAiKS i kup oryginalną płytę.

Możesz też siedzieć w kącie i ryczeć. Też działa. Ja jestem prokrastynatorem (trudne słowo) z latami praktyki, nigdy za nic nie potrafię się zabrać porządnie. Ale ściskam się za mentalne jaja i jakoś idzie. Wróciłem do pisania. Znów trochę gram. Nadal mam okropne zjazdy, ale przynajmniej znajduję te chwile, kiedy coś działa i staram się je pielęgnować. W ten czy inny sposób.

Przestań się uśmiechać, zboczeńcu.

Żyjemy w czasach gdzie byle dół rośnie do "depresji". Jak robisz się trochę osowiały, to masz depresję. Jak masz gorszy dzień, to masz początki depresji. Jak robisz sobie leniwy dzień, w którym nie wychodzisz z łóżka poza załatwianiem podstawowych potrzeb, to może masz początki depresji, bo oni leżą w łóżkach, zwyrodnialcy. Jak masz dzień, gdzie wszystko cię wkurza, to może zaczynasz wpadać w anhedonię, która prowadzi do depresji. 

Teraz uwaga, skupmy się. A może po prostu masz się trochę chujowo i wyolbrzymiasz jak pajac? Może tak naprawdę dajesz się ponieść temu, że wszystko zdycha a ludzie w Warszawie obwiniają Tuska za tłok na cmentarzu? Może wcale nie jest tak beznadziejnie i wcale tak nie śmierdzi? Bądź dorosły, wstań, podetrzyj tyłek, wciągnij spodnie i się rozejrzyj. Jak spuścisz wodę to i smród zniknie.

Weźcie sobie do serca słowa Spike'a z obrazka na wstępie. Co się dzieje, to się dzieje. Zauważyłem ostatnio jedną rzecz. Mieszkam na tym dziewiątym piętrze, do niedawna paliłem, czasem robiłem to wychylając się przez okno (co jest całkiem zabawne, bo mam lęk wysokości). Na początku czułem się głupio stercząc połową ciała na zewnątrz w dziwnych pozycjach, z czasem zauważyłem, że nikt z przechodniów nie zwraca na to uwagi. Ludzie nie patrzą się w niebo. Mamy tu naprawdę przezajebisty widok, wielka niebieska połać do podziwiania. A wszyscy wgapiają się w zapluty chodnik. To nie działa. Nie wiecie, co przegapiacie.

Nie masz depresji, pajacu. Jesteś niewyżyty emocjonalnie, za dużo magazynujesz. Da się jarać rzeczami jesienią, da się cieszyć jak wszystko wgniata w ziemię. Pamiętajcie, na filmach zawsze najlepiej wyglądają ci, który się uśmiechają po tym, jak dostali w ryj. Podnieśmy się wszyscy i przyjmy przed siebie. Do tego zostaliśmy zaprojektowani. Depresja srepresja, chcesz wiedzieć czy ją masz? Idź kurwa do terapeuty, a nie czytaj teksty na blogach.


Serio, to podobno działa.


Posłowiem:
Tekst był napisany dłuższy czas temu, tylko czekał na publikację gdzieś indziej. Nie doczekał się, zatem trafia tutaj. Nowa, świeża nota pojawi się relatywnie niedługo.

W nagrodę za cierpliwość, tradycyjnie, piosenka. Tym razem mój ukochany Koniec Świata, który powitam godnym skakaniem trzydziestego listopada w Poznańskim klubie U Bazyla. Jak ktoś chętny, to zapraszam, bilety w przedsprzedaży za piętnaście złociszy, w dniu koncertu za dwadzieścia.



7 komentarzy:

  1. Świetny tekst. Też rzuciłam palenie. Wszystkim którzy nadal próbują polecam jesień lub zimę jako dwie najłatwiejsze pory roku do tej misji. Na głód nikotynowy dłubię słonecznik na prawdę pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że słowo depresja jest nadużywane.
    Ja w związku z zażywaniem dosyć ciężkich leków (myśli samobójcze są wpisane w efekty uboczne...) miałem stwierdzone "rozchwianie emocjonalne/stany okołodepresyjne"; depresja to po prostu łatwiejsze słowo. Ponieważ byłem "tam" wyjątkowo wkurzają mnie dzieci które się obnoszą swoją depresją bo starszy brat ogląda youtube i nie da się zagrać w counter strike'a. Albo się zakochali bez wzajemności i wstawiają żałosne zdjęcia na fejsbuka o tym, jakie to życie jest ciężkie i słuchają emo rocka.
    Macie rodziców? Kochają was? Macie normalne warunki w domu? Nie jesteście ciężko chorzy? Macie komputer, komórkę, jedzenie i wodę? Tak? To weźcie się, kurde, w garść bo sprawiacie ból tym którzy mają naprawde przesrane w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę patrzyć w górę, może akurat jakiś przystojniak się wychyli przez okno z papierosem w dłoni. :D
    Co do rzucania, to zawsze myślałam, że lato jest najlepsze - gorąco, po co się jeszcze dymem dławić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na Twojego bloga z linka(u?) umieszczonego przez Niekrytego na jego tablicy na facebooku.
    I jestem pod wielkim wrażeniem Twojego stylu pisania - sposobu, w jaki formułujesz myśli i poczucia humoru. Krótko mówiąc, bardzo mi się tu podoba i będę regularnie zaglądać w oczekiwaniu na nowe notki. :)
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za miłe słowa, jesteście kochani.

    Ginger, jak zaczynałem palić, to kolega powiedział mi mądrość życiową. Brzmiała ona "stary, jak będziesz rzucał palenie, nie rób tego zimą. Nigdy." Jestem w stanie to zrozumieć, bo zimowe rzucanie, kiedy wszystko martwe i niemiłe ciężko dla mnie działało. No, ale z drugiej strony udaje mi się nie palić kolejny miesiąc po rzuceniu tak o, bo obiecałem Najlepszej z Narzeczonych. Wszystko można, jak się chce. ;)

    Natalia, to, co napisałaś jest szalenie miłe, dziękuję. Pisanie to rzecz, którą kocham i chociaż zawsze ciężko mi spłodzić początek, tak później po prostu idzie. Bardzo się cieszę, jak komuś się podoba, to bardzo, bardzo fajne uczucie.

    OdpowiedzUsuń