2011/07/03

Duże małe kroki.


Samodoskonalenie. Hipsterzenie. Przeprowadzki. Walki. Wszystkiego po trochu.

Samodoskonalenie.
Nie palę od dwudziestu trzech dni. Jest mi z tym dobrze. Mam lepszą kondycję i cerę. Jem mniej i jem lepiej. Ograniczyłem picie. Regularnie się golę. Układam włosy. Schudłem. Małe rzeczy, które sprawiają, że czuję się lepszym człowiekiem, facetem, typem. Cokolwiek. Z pracą nadal nieciekawie, zostałem porządnie wystawiony. Inna sprawa, że po raz kolejny zostało mi udowodnione, że mam absolutnie niezastąpionych przyjaciół. Gdyby nie Vel to byłbym pogrążony.

[Velorien] Ty masz w sobie takie coś, do daje Ci siłę, by działać, ale często spotykasz trudności, które sprowadzają Cię do parteru. I wszystko, co do tej pory zdołałeś przedsięwziąć idzie się pierdolić. W Gliwicach.

Ma rację, ma niesamowitą rację. To miasto, to województwo, to wszystko wysysa ze mnie energię. Jest obrzydliwie szare, beznadziejne, wylewające się niewłaściwymi danymi, wspomnieniami, które powinny minąć, rzeczami, które powinny być wyrzucone, smsami na które powinienem odpisać. Tym wszystkim przed czym się bronię. Knajpianym życiem, kolejnymi ludźmi z przypadku, kolejnym zachlaniem, połową paczki papierosów w toalecie przy chamskich dowcipach i życiowych rozmowach, osobami, które są tak zagubione, że zgłaszają się do mnie po radę. Tutaj jestem miły, grzeczny, porządny, czasami robię śniadania, staram się pomagać przy obiadach, wynoszę śmieci, noszę zakupy, przytulam, doceniam, staram się i jestem szczęśliwy. Bardzo.

Hipsterzenie.
Noszę się coraz bardziej prowokacyjnie dla otoczenia. Nie w sensie bardzo bezpośrednim, po prostu narzucam sobie małe, niebanalne zestawienia, które wyglądają jak hipster wannabe - to jest aż zabawne, patrząc na to, jak reagują ludzie. Czerwony tiszert, arafatka, kredka pod okiem - panczur z podpisem "wypierdalaj waćpanie". Longsleeve, na nim zmasakrowany tiszert, rozwalone glany, kapelusz - you can't even. Żonglowanie ciuchami jakkolwiek, ponieważ mogę jest całkiem zabawne i relaksujące. A otoczenie reaguje zaskakująco mieszanie. Na śląskiej ziemi oczekiwałbym objawów głośnej i jawnej nietolerancji, tutaj zdecydowana większość obchodzi to na zasadzie porządku dziennego.

Kurwa, jestem taki alternatywny, że mam kubek ze Starbucks.

Przeprowadzki, walki.
Kolejne przenosiny. Tym razem zamieszkałem z T, widoczną na zdjęciu powyżej. Moim motorem do zmian, za co jej dziękuję. Jej rzeczy przwożone były pięcioma kursami samochodem i jednym kursem tramwajem. Ciągle został jeszcze jeden plecak. Moje zmieściły się do dwóch plecaków i kostki. Cóż. Do tego właścicielka opuszczonego przeze mnie pokoju nie potrafiła łatwo przejść do porządku nad moim zniknięciem - nie podpisując ze mną umowy, nie zbierając ode mnie danych, po tym jak wyprowadziłem się po miesiącu za który zapłaciłem próbowała grozić mi policją. powodzenia.

Swoją drogą, ciągle trzeba tutaj uporządkować rzeczy, które są wszędzie. Ale jesteśmy na dobrej drodze. Wszystko musi być lepiej.

Ciągle mam problemy z pracą, ale myślę, że uda się je za niedługo rozwiązać. Jestem w Poznaniu, jestem szczęśliwy, jestem u siebie. Teraz pozostaje praca nad tym, żeby to pozostało jak jest i dążyło do samodoskonalenia. Wszystko przede mną.

Stawiam duże małe kroki, ogromne małe kroki na drodze do bycia naprawdę porządnym facetem. I myślę, że idzie mi coraz lepiej. Krok po kroku. Po trochu. Jest coraz lepiej. Oby tendencja się utrzymała.

2 komentarze:

  1. Nieważna szybkość, ważne by trzymać dobry kurs. Ta, godzenie tylu rzeczy naraz wymaga nie lada wytrzymałości. Trwaj dalej, opłaca się, bo w końcu będziesz mógł zasiąść w swoim domku za dwadzieścia lat, przytulić żonę, a potem zasiąść do papierów, by zająć się długami z "dzisiaj" ;p.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=XGV8xCkpXjE

    OdpowiedzUsuń